Na leki z "polską marihuaną" trzeba będzie poczekać jeszcze kilka miesięcy

Pacjenci potrzebujący leków z kannabinoidami wciąż nie mogą ich zamówić w polskiej aptece, ani liczyć na refundację tych z importu docelowego. Lekarze nie mają jak przepisywać takie leki, farmaceuci je przygotować, a ewentualny dystrybutor sprowadzić surowca…
– Nowelizacja ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, wprowadzająca możliwość sprowadzania do Polski suszu i wytwarzania leków na bazie medycznej marihuany, okazała się martwym prawem – pisze Rzeczpospolita.
Przepisy uznały ziele, wyciągi, nalewki oraz żywicę konopi innych niż włókniste za surowiec farmaceutyczny przeznaczony do sporządzania leków recepturowych. Założenie było takie, by chorzy, którym lekarz przepisze leki z medyczną marihuaną nie musieli ich sprowadzać z zagranicy poprzez import docelowy, ale by zostały wytworzone w Polsce, przez farmaceutę w lokalnej aptece.
Problem w tym, że na lek z „polską marihuaną” trzeba będzie czekać co najmniej kilka miesięcy. Najważniejszym problemem jest brak norm, według których aptekarz mógłby go sporządzić – stężenia, dawek, sposobu wytwarzania. W Farmakopei Polskiej próżno szukać wytycznych dotyczących leków z medyczną marihuaną.
– To sprawia, że lekarz nie ma jak przepisać leku, farmaceuta go przygotować, a ewentualny dystrybutor sprowadzić surowca do produkcji marihuany – tłumaczy Mariusz Politowicz, farmaceuta i członek Naczelnej Rady Aptekarskiej.
Nawet jednak jeśli Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych określi wytyczne dla leków z medyczną marihuaną i znajdzie się przedsiębiorca gotowy sprowadzać susz, chorzy zamówią leki w Polsce co najmniej za kilka miesięcy. Przed wprowadzeniem na rynek przedsiębiorca taki musiałby bowiem skierować wniosek o rejestrację surowca do URPL. A urząd ma na decyzję aż 270 dni, czyli dziewięć miesięcy. Kolejnych kilka miesięcy zajęłoby przeszkolenie lekarzy i farmaceutów przygotowujących leki.
Więcej na ten temat pisze Rzeczpospolita
